Data publikacji: 2011-08-19 16:48:47Czy uroczysta gala musi być patetyczna?
Przyjęło się, że festiwale rozpoczyna oficjalna gala. Organizatorzy, jurorzy, zaproszeni goście witają publiczność.
Uśmiechając się sztucznie rzucają plastikowanymi żartami wymyślonymi przez marnie zarabiających studentów. Czy Na Offowej gali wygląda to tak samo ?
Mamy w pamięci występ Rickiego Gervaisa na tegorocznej gali Złotych Globów. Prowadzący, w niewybredny sposób, opisywał gwiazdy i wypowiadał się o ich dorobku. Jego dowcip był niezwykle cięty, niszczył wszelką poprawność polityczną. Czy czegoś takiego możemy się spodzewać na festiwalu kina niezależnego ?
Początek był klasyczny. Zwiastuny, reklamy, wypowiedzi wybitnych tego świata na temat Solanina. Przywitanie, słow kilka od dyrektora festiwalu, odczyt listy sponsorów. I na tym mogło by się zakończyć. Ale nie. Prowadzący Wojciech Olszewski wysłał w mikrofon spontaniczną myśl: "kurcze, ale smęcimy". Koniec pieprzenia. Czas posolić. I prowadzenie przeszło na całkiem nowe tory. Żarty, wpadki, dialog z publicznością. Coś co przyciąga uwagę słuchacza. Jury, w skład którego wchodzą Natalia Rybicka, Przemysław Bluszcz, Eryk Lubos i Paweł Sala, znakomicie wpasowali się w konwencję i sypali żartami. Hopla!
Atmosferę utrzymał w wesołym tonie techniczny chochlik, który niby przeszkodził, ale tak naprawdę zadziałał na korzyść organizatorów. Po pierwsze wielki napis "Bad Disc" rozbawił przybyły tłum, dzięki czemu został wybaczony. Co prawda filmik - niespodzianka nie zagościł, nie zmyło to uśmiechu z niczyjej twarzy. No, może z małymi wyjątkami wśród festiwalowego szefostwa.
Czy możemy potawić tezę, że im mniejsze miasto, uczestnicy festiwalu młodsi ciałem i duchem tym na więcej można sobie pozwolić? Pnoniękąd tak. Kiedy czujne oko portali plotkarskich i 24 godzinnych kanałów informacyjnych nie patrzy, można pozwolić sobie na większą swobodę, darować patos. 3. Solanin udowodnił, że gala może być zabawna dla gości. I stresująca dla organizatorów.